Andrzejki…
Andrzejkowe wróżby… Ja osobiście ma pewną przepowiednię, która sprawdza mi się
rok w rok: będziesz jadła pączki :) I wiecie co? W tym roku też się sprawdzi. Będą pączki. W dodatku nie byle
jakie: zrobię je własnoręcznie i to z
przepisu mojej babci Tosi. Tak, tak. Nie ma żartów. Bo są pyszne. Mają tylko
jedną wadę: za szybko się znikają :) Wprawdzie wychodzi ich całkiem spora ilość,
ale wiadomo: rzadko kto poprzestaje na jedynym. A nie ukrywam, że pierwszy
pączek już został pożarty…:)
Składniki:
1 kg mąki (najlepiej
typ 450)
6 żółtek
10 dkg drożdży
0,5 l mleka
½ szklanki oleju
½ szklanki cukru
½ kostki margaryny
1 kieliszek wódki
lub spirytusu
1,5 l oleju do
smażenia (może być też oczywiście smalec)
cukier puder,
powidła, dżem, konfitury…
Mąkę przesiej.
Rozpuść margarynę. Mleko podgrzej z cukrem (nie gotuj). W dużej misce rozetrzyj
drożdże razem z żółtkami. Dodaj olej, roztopioną margarynę i alkohol (dzięki
niemu pączki nie będą piły oleju podczas smażenia i pozostaną świeże i
chrupiące następnego dnia) . Następnie na przemian dodawaj mąkę i mleko z
cukrem. Ciasto najlepiej wyrabiaj ręcznie. Formuj kulki równej wielkości (układaj
w odstępach bo ciasto rośnie i mogą się pozlepiać). W dużym garnku, rondlu lub
głębokiej patelni rozgrzej 1 litr oleju. Gdy osiągnie odpowiednią temperaturę
do smażenia wrzucaj pączki. Smaż na rumiany
kolor przez ok.2-3 minut (w zależności od wielkości pączków) obracając je delikatnie od czasu do czasu drewnianą
łyżką lub długim drewnianym patyczkiem.
Usmażone pączki
odkładaj na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami (wchłoną olej).
Gdy przestygną
możesz je polukrować, posypać cukrem pudrem lub nadziewać tym czym lubisz
(powidłami, dżemem, konfiturami, płynną czekoladą, budyniem…) – ja w tym celu
używam specjalnej dużej strzykawki cukierniczej. Spróbuj i wtedy się zacznie… Zajadanie
:)
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz