Wspomnienie: jesteśmy z moją
siostrą na wakacjach u dziadków. Bawimy się w ogrodzie. Babcia wychyla się
przez okno i pyta co byśmy zjadły na kolację. Naleśniki z cuuuuukreeeeeem!-
pada odpowiedź. Tak oto wygląda historia
najpyszniejszych naleśników pod słońcem. Naleśników z prawdziwych jajek od
babcinych kur, smażonych na masełku, jedzonych palcami z talerza trzymanego na kolanach, na kocu pod
wiśnią w ciepły lipcowy wieczór… Już nigdy żadne naleśniki nie smakowały tak
dobrze jak tamte… Eehhh słodkie dzieciństwo
:)
Składniki:
2 szklanki mąki
1 szklanka mleka
1 szklanka wody ( gazowanej jeżeli chcesz żeby były puszyste)
2 jajka
2 łyżki masła
(roztopione)
szczypta soli
olej do smażenia
Do miski wlej mleko, wodę, dodaj jajka, szczyptę soli i miksując stopniowo dodawaj przesianą mąkę
( nie musisz zużyć całej) aż uzyskasz gładką masę. Odstaw na przynajmniej
30 minut żeby ciasto odpoczęło :) Przed samym smażeniem dodaj roztopione masło.
Rozgrzej patelnię i wlej olej (tak ok. pół łyżeczki) i poczekaj aż pojawią się
bąbelki-to znak że temperatura jest wysoka i można smażyć. Chochlą nalewaj ciasto
naleśnikowe na patelnię i przechylaj ją tak żeby ciasto pokryło całe dno. Gdy
naleśnik zrobi się złocisty przewróć go na drugą stroną i smaż dopóki nie
nabierze złotego koloru. Dolewaj świeżego oleju przed smażeniem kolejnego
naleśnika (poczekaj aż się rozgrzeje). Jeśli robię większą ilość to smażę
równocześnie na dwóch patelniach żeby było szybciej i wszyscy jedli cieplutkie naleśniki
w tym samym czasie :)
Pyszne i na ciepło i
na zimno. Dodatki według tzw. smaka :)
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz